Wynik wyborów jest już przesądzony. Rzecz jasna nieprecyzyjnie, ale co do tego, że nowego rządu PiS nie utworzy chyba nikt nie ma wątpliwości.
Skąd ten pesymizm (dla wielu nadzieja)? Sprawa jest prosta. W TVP często pokazywany jest apel Palikota do opozycji, aby ta zrezygnowała z próby walki na programy, koncentrując się na kłamstwie. Bo tylko kłamstwem można wygrać z obozem Kaczyńskiego. Starcie na programy nie ma sensu.
Diagnoza Palikota jest prawdziwa i, co ważne, działa w obydwie strony. Nie ma żadnego znaczenia co zrobi rząd. Czegokolwiek by nie wymyślił, w żaden sposób nie zwiększy to jego popularności. Pierwsze symptomy prawdziwości tej reguły pojawiły się już przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Wtedy PiS rozszalał się z rozdawnictwem pieniędzy. Pojawiały się coraz to nowe pomysły socjalnych akcji. Pomysłodawcy tak się rozkręcili, że aż wystraszyli pracodawców, bojących się o wzrosty kosztów wynagrodzeń, wzrosty podatków i o obniżenie poziomu ich życia. W ostatniej chwili PiS się połapało i trochę przyhamowało obietnice wyborcze. Ale i tak to czego dokonało było bez precedensu w historii III RP. Programy 500+, wyprawki szkolne, trzynastki i czternastki dla emerytów, przywrócenie niższego wieku emerytalnego - niczego podobnego żaden rząd wcześniej nie wprowadził.
Można byłoby sądzić, że w wyborach PiS rozniesie opozycję. A tymczasem… ledwo przekroczyło 40%. Rozczarowanie było widoczne, nie ukrywał go także Jarosław Kaczyński. Rząd sformować się udało, ale z dużym trudem, a większość utrzymuje się na włosku. Nie ma co tego porównywać z czasami poprzedniej kadencji.
Teraz sytuacja jest o wiele gorsza. Programów socjalnych nie da się produkować w nieskończoność, a najpierw pandemia, a potem wojna na Ukrainie i inflacja (wcale przez rząd niezawiniona), wzrosty kosztów energii, gazu, nie pozwalają na tworzenie miłego klimatu. Do tego dochodzą zagrożenia zewnętrzne i twarda postawa Unii Europejskiej otwarcie sprzyjającej partiom opozycyjnym.
Na tym tle do akcji wkracza propaganda. Wbrew temu co twierdzi, PiS nie ma przewagi w mediach. Właśnie przekonanie o tym, że jest inaczej, jest najlepszym dowodem na siłę mediów wspierających opozycję. PiS ma wprawdzie TVP, ale udało się przekonać ludzi, że to tuba propagandowa rządzących i nie należy przywiązywać nadmiernej wagi do tego co tam się mówi. Naprzeciwko PiS-owi stoją potężne koncerny amerykańskie, niemieckie i polskie.
Na domiar złego, PiS już dość dawno oddało internet. I to bez walki. Przed wyborami 2015 na Twitterze, Facebooku aktywność zwolenników tej partii była bardzo widoczna. Wręcz je zdominowali. Internetem zajmował się młody wtedy Paweł Szefernaker. Bitwę w sieci wygrał. Później jednak wybrał karierę klasycznego urzędnika rządowego i temat odpuścił. Nikt równie dobry w jego miejsce nie wszedł i przy każdych kolejnych wyborach w internecie przeważały hasła głoszone przez PO, Lewicę czy Konfederację.
Skutek jest taki, że czegokolwiek rząd by nie zrobił jest to natychmiast i skutecznie(!) dezawuowane. Ciekawym przykładem jest Polski Ład. Faktycznie przy jego wprowadzaniu doszło do błędów i pewne grupy ludzi (niezbyt liczne) zostały poszkodowane. Co z tego, że błąd natychmiast sprostowano? Kto o tym słyszał? O ile błędy nagłaśniano z całą mocą, to o korektach pisano gdzieś na marginesie. Błędy rządu, co oczywiste, pomagają opozycji. Ale nawet, gdyby ich nie było, sytuacja wcale nie wyglądałaby lepiej. Mediom związanym z opozycją udało się przekonać tłumy ludzi, że Polski Ład jest katastrofą, że w wyniku jego wprowadzenia wszyscy stracą. Dochodzi do zabawnych sytuacji, gdy ludzie, którzy dostali podwyższone wypłaty lub emerytury, twierdzą, że też stracili. No, bo muszą zapłacić więcej za prąd. Tak jakby przy braku Polskiego Ładu ceny prądu miały nie wzrosnąć…
Takich sytuacji jest wiele i nic nie wskazuje na to, żeby doszło do jakiegoś przełamania. Na horyzoncie nie widać niczego co mogłoby przyjść w sukurs rządowi. Zasada Palikota obowiązuje. Przekonanie o słabości rządu głęboko się zakorzeniło i nie ma mowy o zmianie.
Nieuchronnie, niedługo będziemy mieli rząd nowy. Z Tuskiem, Budką, Sikorskim, Biedroniem. Może znajdzie się też jakaś posada dla niezrównanej Klaudii Jachiry? Taka ekipa z pewnością spełni marzenia i oczekiwania wszystkich Polaków.