Wszystko w "last minute"

Jest taniej

W jaki sposób obniżać ceny? Przecież musi być jakiś, choćby minimalny, zarobek. Nie w sensie zysku, bo to nierealne, ale marży, która pomoże zniwelować straty związane z kosztami utrzymania firmy, a także powstające w wyniku zbyt małego obłożenia samolotów. Biura podróży, rzecz jasna, bardzo mocno obcięły programy, ale i tak nie jest łatwo znaleźć na nie klientów. Sierpień to tradycyjnie najlepszy miesiąc do zarabiania. Ale tylko tradycyjnie, bo w tym sezonie może być inaczej.

Touroperatorzy rozpoczęli akcję pod hasłem „last minute” choć bez typowej agresywności. Trochę jakby po cichu. Nie ma krzykliwych reklam, w kółko puszczanych spotów w telewizjach. Tylko na stronach internetowych znaleźć można wyróżniki „last minute”.

Ciekawsze jest jednak to w jaki sposób podeszli do cen. Nie ma mowy o znaczących obniżkach w sytuacji, gdy chodzi o sprzedaż dużej części programu, a nie tylko o jakieś niedobitki. Koszty przygotowania imprez trochę spadły, ale nie tak bardzo jakby można było oczekiwać. Linie lotnicze zobowiązane są do stosowania różnych procedur sanitarnych, co przecież nie jest darmowe. Sytuację ratuje niska cena ropy, choć stan ten utrzymuje się już od dłuższego czasu i we wcześniejszych cenach przelotów już go uwzględniano. Hotele też ograniczone są sanitarnymi rygorami i - w dodatku - nie mogą sprzedać stu procent swoich miejsc, nawet gdyby było wystarczająco dużo chętnych. W wielu krajach obowiązuje zasada udostępniania pokoju hotelowego po upływie 24 godzin od opuszczenia go przez poprzedniego gościa. A zatem, pokoje muszą pozostawać puste. Hotelarze ceny poobniżali, pytanie tylko o ile. Na pewno nie wszyscy zrobili to z rozmachem.

W biurach podróży oferty „last minute” są często jednak wyraźnie tańsze od wcześniejszych. Porównania jednak mogą być o tyle mylące, że firmy turystyczne przed sezonem w ogóle nie wiedziały czy w sierpniu będą coś robiły, czy trwały w oczekiwaniu na koniec pandemii i do prezentowanych cen nie musiały przykładać większego znaczenia. I tak nikt nic nie kupował.

W porównaniu z tym co było w maju, obecnie te same wycieczki (rozpoczynające się w połowie sierpnia) są tańsze nawet o blisko połowę. Rekordzistą jest firma TUI, w której tygodniowy pobyt w hotelu Globales Montemar na Ibizie, kosztował w maju 3412 zł, a dziś tylko 1833. Również i inne hotele sieci Globales, w innych miejscach Hiszpanii, znacznie staniały.

W Grecji największe obniżki sięgają 33-42 procent. W Bułgarii są trochę mniejsze, ale też interesujące, bo w przedziale 10-35 procent. Choć tu zdarzają się nawet ceny wyższe. Podobnie jest na Cyprze. Pobyty są tańsze o 22-34 procent, ale nie w programach Exim Tours i Prima Holiday. Biura te nie są jednak typowymi touroperatorami. Duża część ich wycieczek tworzona jest dynamicznie, czyli bez typowego dla touroperatorów ryzyka.

Obniżki są także w Egipcie. O 15-34 procent. Ale w paru hotelach jest inaczej. Taniej jest również w Portugalii, Albanii, w Turcji i we Włoszech. Obniżki na mniej atrakcyjnym poziomie pojawiły się w Czarnogórze i Macedonii Północnej.

Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w krajach egzotycznych. Wycieczki do Wietnamu kosztują tyle samo co wcześniej, a na Karaiby, Malediwy nawet znacznie podrożały. Ale nie ma w tym nic dziwnego. Tego typu imprezy organizowane są bez ryzyka organizatora i jeśli nie znajdzie się dostateczna liczba chętnych po prosu zostaną anulowane. A chyba nikt nie spodziewa się, że pojawiają się na nie jacyś klienci.

W ofertach jest sporo takich hoteli, których nie było wcześniej. A także odwrotnie. Hotele oferowane w maju dziś zniknęły. Czyżby zostały wyprzedane? Raczej to niemożliwe, a przyczyna pozostanie tajemnicą organizatorów…



W biurach podróży bywa różnie. TUI wprowadziło w ramach „last minute” znacznie tańsze oferty wyjazdów do Grecji i Hiszpanii, za to droższe do Egiptu (pewnie dlatego, że i tak nie dojdą do skutku) i na grecki Peloponez.

Itaka zawsze podkreślała, że w wojnach cenowych brać udziału nie będzie. Jak widać jej wiara w lojalność klientów nie osłabła i nawet w trudnych czasach cen w „last minute” prawie nie obniżyła (tylko trochę w Marsa Alam, Algarve, Greckiej Macedonii i na Thassos). Na Krecie, Kos i w Turcji ceny w Itace teraz są znacznie wyższe niż wcześniej.

Trzeci z czołowych organizatorów, Rainbow, oferuje obecnie wyraźnie tańsze wyjazdy do Portugalii, w różne regiony Hiszpanii, Grecji i w parę innych miejsc. Za to nie ma już okazyjnych ofert na Rodos, Majorkę, Sycylię.

Specjalizujący się w greckich kierunkach Grecos zupełnie zrezygnował z zachęt cenowych. Wycieczki we wszystkie miejsca są w Grecosie droższe w „last minute” niż były wcześniej (co, oczywiście, nie wyklucza tego, że są jakieś inne, droższe hotele z obniżonymi cenami).

Ciekawe, że także drugi grecki specjalista, Mouzenidis Travel, postąpił podobnie. Okazyjne ceny były wcześniej. Nie w „last minute”…

Relatywnie wysokie ceny wyjazdów do Egiptu i tak nie mają znaczenia, bo właśnie Rada Ministrów wydała rozporządzenie zakazujące lotów do tego kraju. Każdy pasażer po powrocie musiałby poddać się dwutygodniowej kwarantannie, co skutecznie eliminuje próby organizowania wycieczek. Podobnie jest w przypadku Portugalii, Czarnogóry, a także Szwecji i Luksemburga (co z turystycznego jest raczej bez znaczenia). Z tych samych powodów nie da się polecieć do krajów egzotycznych, z wyjątkiem Maroka, Tajlandii (ważne!), Algierii (bez znaczenia), Japonii, Kanady, Nowej Zelandii, Korei Południowej, Urugwaju i Australii. O Malediwach można na razie zapomnieć.

Biura podróży walczą o klientów różnymi metodami. Jedne liczą na przyciągnięcie cenami, inne zakładają, że to nic nie da, nie uda się przełamać obaw turystów przed wyjazdami zagranicznymi. Wolą przeczekać licząc jedynie na swych lojalnych i odważnych klientów, redukując do minimum programy.
Największe firmy turystyczne na pewno przetrwają, tyle tylko, że będą musiały pozbawić się części dochodów zebranych w latach poprzednich, a zwłaszcza w rekordowym 2019 roku. Przed mniejszymi stoi jednak ciężkie zadanie. Już niedługo będzie wiadomo więcej jak sobie poradziły. Pierwsze ewentualne komunikaty zaczną napływać we wrześniu…