Wyniki

„Faza pomostowa” w Grecji

Opinia relatywnie bezpiecznego kraju jest dla Greków bardzo ważna. Blisko 20 procent ich PKB pochodzi z turystyki i ożywienie ma znaczenie niemal egzystencjalne, bo przecież Grecja nie cierpi na nadmiar pieniędzy. Już na początku czerwca otwarto hotele, zapoczątkowując w ten sposób „fazę pomostową”. Ma ona trwać do końca miesiąca. W pierwszych dniach czerwca uruchomiono pierwsze międzynarodowe połączenia lotnicze. Do 15-go tylko z jednego portu – w Atenach, a w drugiej połowie miesiąca, także z Salonik. Reszta kraju powrócić ma do (prawie) normalności już od 1 lipca. Wtedy samoloty będą mogły lądować już wszędzie. Także na wyspach.

Początki są jednak trudne. Z Polski wylecieć, oczywiście, nie można. Granice zamknięte, a międzynarodowe loty wznowione zostaną nie wcześniej niż 19 czerwca. Ale w innych krajach też nie jest zbyt dobrze, nawet jeśli, teoretycznie przelot jest możliwy. Z Londynu latają do Aten samoloty Wizzaira. Cena biletu z wylotem 16 czerwca i powrotem 30-go, wynosi około 400 funtów. Grecka linia Aegean oferuje w podobnym terminie podróż za 843 funty!

Od lipca może być lepiej. Powinni dołączyć inni przewoźnicy i ceny pewnie spadną. Czy jednak do wcześniejszego poziomu? Wiosną kupić można było bilet na sierpień w Ryanair za 1200-1400 zł. W biurach podróży nawet za 1100 zł. Ale biura podróży sprzedawały miejsca w samolotach czarterowych. Czy czartery wrócą? W lipcu? Bardzo mało prawdopodobne. A czy od sierpnia firmom turystycznym będzie opłacało się organizować loty czarterowe? Przecież krótszy okres operacji (mniejsza liczba tzw. rotacji, czyli tego, ile razy w sezonie samolot leci na tej samej trasie) oznacza wyższe koszty każdego przelotu. A do tego dojdą rożne wymogi bezpieczeństwa, których spełnienie też nie jest darmowe. Ceny musiałyby wzrosnąć. Pól biedy, że mogłoby to zniechęcić klientów do kupowania wycieczek. Mała podaż dawałaby szanse na złapanie najbardziej złaknionych zagranicznych wojaży turystów. Problemem byłoby co zrobić z klientami, którzy kupili miejsca wcześniej, w przedsprzedaży, czasami po specjalnych cenach. Do nich trzeb byłoby dopłacić.

Angielskie TUI sprzedaje czteronoclegowy pakiet w hotelu Grecotel Palace & Aqua Park w terminie 5 lipca za 1445 funtów…

Turyści przybywający do Grecji w drugiej „fazie pomostowej”, tzn. w drugiej połowie czerwca, będą musieli spędzić jedną noc w wyznaczonym przez rząd hotelu w Atenach lub Salonikach. W tym czasie zostaną poddani testowi. Jeśli wynik będzie negatywny, zostaną zobowiązani do odbycia siedmiodniowej kwarantanny w hotelu, który jest celem ich wyjazdu. Jeśli pozytywny – trafią na 14-dniową kwarantannę w Atenach lub Salonikach.

Zasadnicze zmiany nadejdą 1 lipca. Zniknie obowiązkowa kwarantanna, a tylko losowo wybrani turyści poddani zostaną testom. Osoby przyjeżdżające z krajów uznanych za kraje podwyższonego ryzyka, nadal mogą natknąć się na dodatkowe restrykcje.

Pomiędzy wyspami greckimi cały czas utrzymywana jest komunikacja promowa. Promy wypełniać mogą pasażerowie w co najwyżej 50 procentach ich pojemności (w przypadku dużych statków, z kabinami, dopuszcza się 55%).

Ceny w hotelach mogą wzrosnąć. W związku z większymi kosztami ich utrzymania przy mniejszej liczbie gości. Pojawią się nowe reguły. Pokoje opuszczać trzeba będzie do godziny 11, a zameldowanie możliwe nie wcześniej niż o 15. Obsługa potrzebuje więcej czasu na sprzątanie i dezynfekcję. Z pokojów znikną broszury, magazyny, drukowane menu. Informacje zamieszczane będą na ekranach telewizorów, a w większych hotelach, rachunki wysyłane mailem. Płatność gotówką wykluczona.

Radykalne zmiany wprowadzone zostaną w sposobie wydawania posiłków. Koniec z tłumnym wysiadywaniem w restauracjach hotelowych. Stolików będzie znacznie mniej, godziny wydawania posiłków wydłużone. Ciekawe czy ktoś wpadnie na pomysł wprowadzenia stołówkowych „zmian” (goście przypisani do godzin), dobrze znanych z wczasów FWP, z okresu PRL… Raczej nie ma co liczyć na bufety. Prędzej spodziewać się można dostarczenia kolacji do pokoju.

Baseny będą regularnie dezynfekowane, a liczba leżaków wokół nich ograniczona. Baseny wewnętrzne pozostaną zamknięte. Na plażach parasolki dzielił będzie dystans czterech metrów, a w barach plażowych i restauracjach drinki i przekąski tylko na wynos. W niektórych rejonach, takich jak wyspa Santorini, pojawią się przegrody z pleksiglasu.

Zwiedzanie obiektów archeologicznych i muzeów będzie możliwe. Zostają wydłużone ich godziny pracy (czynne będą od 8 do 20). Bilety kupować można przez stronę internetową (etickets.tap.gr). Władze zamykają na trzy miesiące ruch samochodowy w centrum Aten, aby ułatwić spacery z zachowaniem socjalnego dystansu.

Grecy chcieliby, aby życie kulturalne toczyło się w miarę bez przeszkód. Dlatego otwarte będą teatry, organizowane koncerty, z tym, że liczba widzów ograniczona zostanie o 60 procent. Restrykcje obowiązują także w restauracjach i kafejkach. Mimo, że otwarto je już 25 maja, to obowiązują limity klientów, wykluczona jest także płatność gotówką. Jadąc autobusem czy pociągiem trzeba mieć włożoną maseczkę. Podobnie w taksówce czy małym sklepie.

Biura podróży w Polsce i wycieczki do Grecji

Po zajrzeniu na strony internetowe biur podróży działających w Polsce, można byłoby pomyśleć, że wszystko przebiega normalnie. Nie ma żadnych zamkniętych granic, samoloty latają jak zawsze. Na początku czerwca znaleźć można wycieczki rozpoczynające się już w lipcu.

Nikt chyba nie może mieć wątpliwości, że żadna czarterowa wycieczka na początku lipca się nie odbędzie. Oferty jednak w systemach wiszą. Często jest tak, że przy próbie zarezerwowania miejsca dochodzi się do ściany. Na którymś z etapów rezerwacji pojawia się komunikat, że miejsca są niedostępne, albo że impreza zostanie zrealizowana w sierpniu. Biura podróży jednak ofert nie zdejmują, co wynika z reguł finansowych. Firmom nie opłaca się za wcześnie ogłaszać anulacji imprez, bo musiałyby wcześniej niż chcą zwrócić pieniądze. A choć czasu na to mają ogromnie dużo (ponad poł roku) to chciałyby jeszcze więcej.



Wycieczki sierpniowe są jednak realnie sprzedawane. A ściślej mówiąc, mogą być sprzedawane, bo liczba chętnych na pewno nie jest imponująca. Wcale nie wiadomo czy sierpniowe imprezy dojdą do skutku (szanse są raczej mniejsze niż większe), ale dziś kupować je można. W cenach nie widać wpływu wzrostu kosztów przelotów, a przecież nadal nie wiadomo nawet jakie rygory obowiązywać będą czarterowych przewoźników. Oczywiście, środkowe rzędy pustych foteli, to pomysł absurdalny. Ceny przelotów musiałyby wzrosnąć o kilkaset złotych. Ale mogą być inne, trochę mnie kosztowne wymogi. Biura podróży zdają się tym nie przejmować. Czyżby utraciły wiarę we wznowienie imprez w drugiej połowie sezonu letniego?