W 2017 roku, oswojony, „udomowiony” słoń rozdeptał przewodnika turystycznego, 50-letniego mężczyznę w okolicach Wodospadów Wiktorii. Słoń miał imię, nazywano go Mbanje, a atak był kompletnie niespodziewany, przyszedł niczym grom z jasnego nieba. Słonia później zastrzelono.
W innym wypadku zginął mężczyzna próbujący przepędzić stado słoni na otwarty teren, aby ułatwić zrobienie im zdjęć.
Wcześniej, kobieta stratowana została na śmierć, gdy szła wzdłuż rzeki Zambezi, wracając ze swym chłopakiem z klubu nocnego.
Kontakty ze słoniami stają się coraz bardziej niebezpieczne. Ostatnie badania wskazują na pojawienie się groźnych procesów. Rosnąca fala turystów przyjeżdżających na safari działa drażniąco na zwierzęta. Dotyczy to przede wszystkim (choć niewyłącznie) słoni. Zwierzęta otaczane przez grupy, liczące nawet po kilkanaście jeepów, stają się coraz bardziej nerwowe. Wszechobecni turyści wpływają niekorzystnie na ich zdrowie, stresują i płoszą, a także wyzwalają większą agresję skierowaną nie tylko wobec ludzi, ale także innych przedstawicieli własnego gatunku.
Agresja wśród słoni rośnie wprost proporcjonalnie do presji, którą odczuwają w wyniku obecności obserwatorów. W największym stopniu dotyczy to samców. Turyści muszą być tego świadomi i nie mogą popełniać błędów, z którymi wiąże się poważne zagrożenie. Nie da się obserwować słoni w bezpośredniej bliskości. Odpowiedni dystans musi być zachowany. Nawet pozostanie w samochodzie (odkrytym jeepie) nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa.
Na szczęście powoli zanika zwyczaj korzystania przez turystów z innych, do niedawna bardzo popularnych atrakcji, takich jak „ujeżdżanie” słoni. Przygotowanie zwierzęcia do tego, aby chciało wziąć na swój grzbiet lektykę, w której rozsiadłoby się paru „sahibów”, wiążę się z okrutnym treningiem.
Jedną z dużych atrakcji Indii jest Amber Fort. Kompleks budowli położony w Radżastanie, niedaleko Dżajpuru. Turystom oferowane są przejażdżki z wysoko położonego fortu na dół, na słoniach. Mało kto zdaje sobie sprawę, siedząc wygodnie na grzbiecie schodzącego stromą ścieżką zwierzęcia, że wiele spośród słoni jest ślepych lub kulawych. W 2018 roku organizacja zajmująca się ochroną zwierząt w Indiach przebadała 103 słonie pracujące w Amber Fort. 10 z nich miało gruźlicę, 19 było ślepych na jedno lub obydwa oczy, a wszystkie cierpiały na dolegliwości układu ruchu. W czasie „wolnym”, w nocy, trzymane są często w samotności, przykute łańcuchami do betonowych słupków, a ich „wioska” położona jest kilka kilometrów od Fortu, co oznacza konieczność codziennego pokonywania długiej drogi w dużym ruchu samochodowym. Amber Fort przyciąga każdego dnia tysiące turystów, chcących przejechać się na, kolorowo wystrojonym, słoniu. Amber Fort jest ważnym źródłem dochodów w regionie.
Świadomość losu zwierząt wśród turystów rośnie i coraz częściej ograniczają swe kontakty z nimi do fotografii. Gorzej, że najbardziej popularną formą robienia zdjęć są selfies. A pomysł pstryknięcia sobie selfie ze słoniem może nie być przez niego uznany za dobry. Tendencja do robienia takich pamiątek jednak rośnie. I coraz częściej pojawiają się informacje o tragicznych skutkach.
Badania przeprowadzane jednoznacznie pokazują, że licznie przybywający turyści są powodem stresu, strachu, agresji, pobudliwości wszystkich zwierząt, nawet nosorożców. W czasie obserwacji konieczne jest zachowanie dystansu, zwłaszcza gdy zwierzęta są przy wodopoju. Nie wolno podchodzić zbyt blisko słoni, rozdzielać samice od ich małych, ani odcinać drogi odwrotu.
Zachowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa zapewni przyjemne i spokojne spędzanie wakacji, a turystyka „w świecie dzikich zwierząt” będzie mogła dalej się rozwijać. Co jest ważne dla wszystkich stron.