Santorini to jedna z najbardziej widowiskowych wysp greckich. Wspaniałe, wysokie klify piętrzące się ponad błękitnymi wodami Morza Egejskiego, a na szczytach białe domki. Codziennie, zwłaszcza w sezonie letnim, do położonego w zachodniej części wyspy portu, przypływają liczne statki, łodzie, wodoloty, skąd wypływają strumienie turystów. Na szczyt klifów, do stolicy – Firy, prowadzi zygzakowata ścieżka, którą większość ludzi pokonuje spacerem. Różnica poziomów to 400 metrów i na taką wysokość trzeba się wspiąć. Przy spokojnym tempie wchodzenia, bez kłopotu cel osiąga się w trzydzieści minut.
Jednak nie wszyscy decydują się na taki wysiłek i wybierają łatwiejszy sposób. Korzystają z zaproszenia do doznania „prawdziwie greckiego” doświadczenia i wsiadają na osła, na którego grzbiecie bez wysiłku dostają się na szczyt. Niestety, nie wszyscy pasażerowie to ludzie szczupli. Najczęściej jest dokładnie odwrotnie. Organizacje opieki nad zwierzętami biją na alarm, zarzucając właścicielom osłów okrucieństwo. Wielu turystów, zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Rosji może pochwalić się nieprzeciętną masą ciała. Osioł nie powinien dźwigać więcej niż 20% tego co sam waży. A to oznacza, że tylko największe osobniki mogą wziąć na grzbiet osoby ważące do 95 kg. Dla większości osłów górną granicą jest 85-90 kg.
Na facebooku powstała grupa „Pomóż osłom na Santorini” (facebook.com/santorinidonkeys), gdzie nawołuje się do wprowadzenia zmian w obsłudze pasażerów na wyspie. W szczycie sezonu letniego, w pełnym słońcu, przy temperaturze przekraczającej 35 stopni, wyczerpane zwierzęta praktycznie pozbawione jedzenia, wody i cienia, dźwigają na grzbietach turystów, o których nie można powiedzieć, że są szczupli.
Wielu właścicieli osłów w ogóle nie zwraca uwagi na ładunek na nie wkładany. Nie chodzi tylko o turystów. Na osłach przewozi się wszystko. Mogą to być na przykład cementowe bloki albo pralka czy lodówka.
Każdego roku na Santorini przyjeżdża dwa miliony turystów, co daje jej pozycję lidera wśród greckich wysp. Wygrywa z zajmującymi dalsze miejsca: Kretą, Korfu, Rodos i Mykonos. Co ciekawe, Santorini zajmuje piątą pozycję na świecie wśród miejsc o największym przyroście liczby turystów w ostatnich pięciu latach. Wygrywa Barcelona, gdzie przyjeżdża o 231%(!) więcej gości niż w 2013 roku, a dalej są Bali (179%), Wyspy Zielonego Przylądka (144%), Budapeszt (140%) i właśnie Santorini (138%).
Powierzchnia Santorini to niespełna 80 km2. Wyspa nie jest z gumy i jej zdolność do przyjmowania gości jest ograniczona. Pojawiają się problemy z zaopatrzeniem w wodę, której zużycie wzrosło o 46%.
Burmistrz Santorini podjął kroki zmierzające do zahamowania napływu turystów. Wprowadził limity. W ciągu jednego dnia statki nie mogą przywieźć więcej niż osiem tysięcy pasażerów. Nie przyniosło to jednak wielkiej ulgi i wobec małych rozmiarów wyspy osiem tysięcy codziennych wycieczkowych turystów plus ci, którzy mieszkają w lokalnych hotelach, to liczby przytłaczające.
A los osłów nie zmienia się wcale. Każdego dnia wielokrotnie przemierzają tę samą trasę dźwigając na wysokość 400 metrów, pragnące poznać „autentycznego” greckiego życia, osoby ważące nierzadko 100-120 kg. A czasami może nawet więcej…