booking.com
Samoloty superjumbo A380 sprzedawane na części!

Brak chętnych

Niemiecka firma zajmująca się leasingowaniem samolotów, Dr Peters Group, ogłosiła właśnie, że dwa samoloty Airbus 380, słynne „superjumbos”, eksploatowane przez Singapore Airlines wróciły do bazy w Dortmundzie. Singapurska linia zakończyła leasing i nie była zainteresowana jego przedłużeniem. Mimo podjętych wysiłków, rozmów i wielu prób namówienia do przejęcia samolotów przez któregoś z innych przewoźników, nikt się nie zgodził. Zachęcano między innymi British Airways, HiFly, Iran Air. Bez rezultatu. I w ten sposób, zaledwie 11-letnie samoloty (to w tej branży wiek młodzieńczy) zakończyły swój żywot.

Airbus na części

To nie czasy dla wielkich samolotów

Firma Dr Peters Group nie miała innego wyjścia jak sprzedać obydwa samoloty na części zamienne. Poleciały w swoją ostatnią trasę do Francji, gdzie osiadły na lotnisku Lourdes Pyrénées Airport – jednym z największych lotniczych „szrotów” w Europie. Do sprzedania są elementy elektroniczne, wyposażenie kabiny, podwozie. Silników nie ma. Zostały już zwrócone Rolls-Royce’owi.

Historia Airbusa 380 ma w sobie coś z opery mydlanej. Zupełnie niedawno, bo w 2005 roku oddano, z fanfarami, do użytku pierwsze egzemplarze. Premierze towarzyszył entuzjazm i przekonanie o świetlanej przyszłości.  Europejski produkt, A380 miał pobić konkurenta – słynnego Jumbo Jeta, czyli amerykańskiego Boeinga 747. Co faktycznie się udało. Tyle tylko, że w epoce, w której nie ma już miejsca dla ogromnych samolotów.

Jumbo Jet też kończy swą karierę, choć lata istnienia na rynku sprawiają, że wiele tych samolotów pozostało w rękach linii lotniczych i nadal latają. Obecnie największym użytkownikiem Boeinga 747 są British Airways. Ale także i one z wolna usuwają je ze swojej floty. Zostało im jeszcze 36 samolotów, 34 innych odesłano już do magazynu. Do 2024 w British Airways nie będzie już żadnego jumbo-jeta. W Stanach Zjednoczonych stało się to już wcześniej. W zeszłym roku, w grudniu, Boeing 747 wykonał swój ostatni rejs w barwach linii United. Poleciał na trasie z San Francisco do Honolulu, czyli dokładnie tak samo jak w dniu swej inauguracji, w roku 1970. Dziś żadna amerykańska linia samolotów tych już nie używa.

Jednak historia Boeinga 747 obejmuje okres blisko 50-letni. Tymczasem Airbus 380 istnieje zaledwie 13 lat! Po hucznych zapowiedziach, skończyło się na szybkiej porażce. Początkowo pojawiło się sporo zamówień, których liczba z czasem zaczęła jednak maleć, spadając do dwóch sztuk w 2015 roku. Aż wreszcie nadeszły lata 2016-2017, w których nikt nie wyraził chęci zakupienia nowego samolotu. Wyglądało na to, że trzeba będzie zamknąć produkcję, tym bardziej, że główny odbiorca tych maszyn – linia Emirates – wycofał się z wcześniej zgłoszonego zamówienia. Na szczęście jednak, pod koniec roku 2017, Arabowie zmienili zdanie i zobowiązali się do zakupienia 20 samolotów, z opcją dokupienia dalszych 16-tu. Wartość kontraktu sięgnęła 11.5 miliarda USD, co pozwoliło A380 powrócić do życia.

Tym razem jednak nikt optymistycznych prognoz nie snuje. Atmosfera w niczym nie przypomina entuzjazmu sprzed trzynastu lat. Emirates są wyjątkiem. Postawiły na A380 i samoloty te w ich programie lotów dalekiego zasięgu stanowią fundament. Mają ich ponad sto. Zajmujące drugie miejsce Singapore Airlines są daleko w tyle, dysponując tylko 21 takimi maszynami. Trzecia jest Lufthansa (nawiasem mówiąc pierwszy w rankingu europejski przewoźnik korzystający z europejskiego samolotu) z zaledwie 14 samolotami. Airbusy A380 odgrywają w liniach lotniczych, innych niż Emirates, marginalną rolę. Dla przykładu: w British Airways jest ich tylko 12, na ogólną liczbę 270 samolotów.

Dobry, ale drogi

Airbus pokładał nadzieję w Chińczykach. Liczył na to, że pomogą mu w sprzedaży samolotów używanych, kupując je dla własnych potrzeb. Według prognoz, do 2022 roku Chiny mają stać się największym rynkiem lotniczym na świecie. Przyszło jednak rozczarowanie. Doświadczenie z dwoma samolotami Singapore Airlines, które ostatecznie poszły na żyletki, pokazało nieatrakcyjność modelu A380 na rynku „second hand”.

Superjumbo ledwo rozpoczął swą karierę, a już musi ją kończyć. I dzieje się tak mimo, że zbiera komplementy. Podoba się pasażerom, którzy zachwalają warunki podróżowania. Loty są gładkie i ciche, mniejsze turbulencje są prawie niezauważalne. Linie lotnicze widzą to inaczej. Samolot jest mało ekonomiczny. Aby uzyskać zarobek muszą sprzedawać prawie wszystkie miejsca na pokładzie. Margines niewypełnienia jest minimalny. A miejsc jest wyjątkowo dużo… Gdyby nie było pierwszej i biznes klasy, to byłoby ich 853. Dlatego lepsze są samoloty mniejsze, takie jak Dreamliner, czy inne modele Airbusa, jak powstały w 2015 roku A350, czy w 2016 roku A320neo.

Gdyby któregoś dnia doszło do wycofania z eksploatacji Airbusa 380, to największym pasażerskim samolotem zostałby, mogący zabrać 700 pasażerów, Boeing 747-800, który wprawdzie też wycofywany, ale jednak w znacznie wolniejszym tempie.

 

Źródło: The Telegraph

7 czerwca 2018

 

Powrót do STRONY GŁÓWNEJ